Mimo adekwatnie ustalonych cen czasem słyszę od potencjalnych klientów pytania: „ile to kosztuje? Przecież inni mają taniej!”.
Postanowiłam więc podzielić się z Wami wnioskami na temat tej kwestii. Inspiracją do tego wpisu była także informacja dotycząca błędów w polskim tłumaczeniu treści umowy CETA.(Link do szczegółowego info na ten temat znajdziesz na końcu tego wpisu).
Sytuacja ta wyraźnie pokazuje, że warto zastanowić się co faktycznie jest tańsze: produkt lub nauka, która początkowo wydaje się droższa choć lepiej zabezpiecza nas przed ryzykiem groźnych w skutkach błędów i nieporozumień, czy zakup motywowany głównie ceną lub obietnicą w wersji „instant”, bo przecież wydaje się „tańszy”?
CZY TO SIĘ OPŁACA?
Zanim odpowiesz sobie na to pytanie pomyśl. Sprawdź czy kupując jakiś produkt lub mentoring językowy „taniej” nie skazujesz się na językowy fast-food, którego długotrwałe koszta są o wiele większe niż mogłoby Ci się początkowo wydawać.
Zaznaczam, że intencje autora czy sprzedawcy takiego produktu mogą być jak najbardziej szczere, po prostu warto sprawdzać kto i w jaki sposób zdobywał wiedzę lub tworzył produkt, który od niego kupujesz. Czy płacisz tylko za prestiż, czy może za konkretne efekty, które się z nim wiążą?
„TANIO” = „DOBRZE”?
Już w liceum nauczyłam się, że ekspert ceni się nieprzypadkowo. Pamiętam jak dziś, że aby dorobić na swoje „korki” z języka chwytałam się różnych prac – od sprzedaży słodkości na lokalnych rynkach po zbieranie butelek i choć lekko nie było, nie żałuję. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy za 45 minutową lekcję musiałam zapłacić 60 zł, a każda sekunda spotkania była odliczana głośnym zegarem, i to od momentu, kiedy wciskałam dzwonek do drzwi. Choć wówczas byłam oburzona, dziś, po latach potu wylanego na zdobywanie wiedzy i doświadczeń w ponad 20 krajach świata, wiem, że było warto. To co wówczas wydawało mi się drogie, w zaledwie kilkanaście spotkań pomogło mi skutecznie zdobyć niezbędne narzędzia językowe, stając się motorem mojego trwałego rozwoju językowego.
Oczywiście, bywałam także u tańszych nauczycieli, licząc, że ilość przerodzi się w jakość, jednak kosztowało mnie to o wiele więcej pracy własnej i setki godzin samodzielnego rozwoju. Efekty zajęć z ekspertami, choć początkowo wydawały się one droższe, odczuwam do dziś – co więcej, inwestycja zwróciła się z nawiązką.
CENA vs. DOŚWIADCZENIA
Sekret grupowych szkoleń językowych, choć oczywiście często wnoszą one dużą wartość i skutecznie pomagają w nauce, polega właśnie na tym, że koszt związany z ich organizacją rozkłada się na wielu uczestników szkolenia, podobnie jak uwaga i czas osoby prowadzącej takie zajęcia. Co za tym idzie, efekt rzadko bywa porównywalny do sesji indywidualnych, gdzie 100% uwagi mentora skupia się na Tobie.
Na koniec, podzielę się innym „kosztem”, jaki poniosłam wiele lat temu w trakcie zagranicznych wakacji. Wierzyłam wówczas, że wzorcowa, „książkowa” forma językowa zawsze sprawdza się w praktyce. Efekt? Mało brakowało by bliska mi osoba przypłaciła to życiem lub zdrowiem, gdyż zanim udało nam się dotrzeć do szpitala, mój „natywny” angielski odstraszył kilku Greków, którzy słabo mówiąc w tym języku bali się ze mną rozmawiać w obawie,że się ośmieszą. To dobitnie pokazało mi, że na nauce języków nie warto oszczędzać.
Jak widzisz, decyzja dotycząca wyboru mentora językowego czy sposobu nauki ma wiele aspektów, dlatego zamiast traktować cenę jako główny wyznacznik Twoich decyzji, warto wziąć pod uwagę także inne aspekty, albowiem ekspertyza językowa to nie tylko książkowa wiedza, czy angielskie pochodzenie, ale też znajomość kultury i niuansów językowych, których nie da się jedynie wyczytać z książek a ich zdobycie kosztuje – lata świadomie podejmowanych wyrzeczeń i pieniędzy inwestowanych w rozwój.
Uściski,
Kate
Obiecany link wskazujący na błędne tłumaczenie angielskiej wersji CETA na polski jest tutaj: Umowa CETA wersja angielska i polska)